czwartek, 21 stycznia 2016

Berlin part 2


Witam Was w części drugiej :) Chyba zbyt długo zabierałam się do napisania reszty relacji, bo wrażenia z wyjazdu powoli mi umykają. Najlepiej od razu wszystko zapisywać "na świeżo". 

W niedzielę po świętach wybrałam się na popularny Flomark, inaczej targi staroci, coś na kształt wyprzedaży garażowych w Ameryce. Odbywa się on tylko w niedzielę w określonych miejscach. Można tam znaleźć dosłownie wszystko, od ubrań i sprzętów domowych aż po rupiecie. Bardzo łatwo jest tam trafić na różne okazje lub prawie nowe rzeczy, za grosze. Nie robiłam żadnych zdjęć, ale znalazłam kilka naprawdę pięknych staroci jak piękny, duży, miedziany lampion lub stary, analogowy aparat. Oglądając ten aparat pani sprzedawczyni zaczęła mi po niemiecku o nim opowiadać, a ja nic nie rozumiejąc zmieszana uciekłam, zamiast odpowiedzieć, że nic nie rozumiem. Później zrozumiałam, że to nic strasznego i mogę czasem czegoś nie zrozumieć. Raczej ciężko jest trafić w Berlinie na ludzi, którzy wyśmiewaliby się z turystów, za nieznajomość niemieckiego.

Po południu pojechałam na Checkpoint Charlie - jest to jedno z najbardziej znanych przejść granicznych pomiędzy Berlinem Wschodnim i Zachodnim. Po stronie zachodniej stacjonowały wojska USA, Francji i Wielkiej Brytanii, a po wschodniej Związku Radzieckiego. Obecnie ten symboliczny punkt kontroli granicznej jest atrakcją turystyczną.




















































fragment Muru Berlińskiego














































































































































































































































































































Wieczorem zwiedziłam najbogatszą dzielnicę Berlina. Zdjęcia totalnie nie oddają jej klimatu, było tam przepięknie! Niestety jeszcze nie do końca rozkminiłam jak robić dobre zdjęcia w mieście nocą, dlatego wyglądają jak wyglądają. Wzdłuż drogi ciągnęła się aleja drzew oplecionych światełkami, co dawało niesamowity efekt nocą. Widziałam po raz pierwszy butiki najlepszych modowych marek na świecie! Po drodze mijałam wiele cudownych retro, neonowych szyldów, ale nie uchwyciłam wielu z nich czego bardzo żałuję. Mam teraz motywację, żeby nauczyć się porządnie robić zdjęcia nocą, żeby coś takiego więcej się nie powtórzyło. Coś takiego trzeba zobaczyć na żywo, dlatego jeśli tylko macie okazje podróżujcie, poznawajcie ciekawe miejsca i ludzi, świat jest zbyt interesujący, żeby go tak zostawić! 


1 komentarz: